"Secrets of make up"
kurs Karoliny Matraszek
SERIA: KURSY MAKIJAŻU
Cześć!
Dzisiaj na tapet weźmiemy kolejny kurs, w którym uczestniczyłam. Mowa o "Secrets of make up" prowadzonym przez mistrzynię makijażu Karolinę Matraszek w PRO Make Up Academy w Warszawie. Kurs odbył się w niedzielę, 3 grudnia 2017 roku.
CENA, PROGRAM, CZAS
Wszystkie szczegóły dotyczące tego kursu znajdziecie na stronie PRO Make Up Academy tutaj. Nic się nie zmieniło i są to ogólnodostępne informacje, dlatego śmiało Was tam odsyłam.
W skrócie:
-kurs jednodniowy (7h)
-dwie części (teoretyczna i praktyczna)
-makijaż fotograficzny, ślubny, wieczorowy
-dwie części (teoretyczna i praktyczna)
-makijaż fotograficzny, ślubny, wieczorowy
-warsztat pracy Karoliny Matraszek
DLA KOGO?
Tutaj zgadzam się z opisem na stronie organizatorów, a mianowicie z tym, że Secrets of makeup skierowany jest dla wizażystów i osób pasjonujących się makijażem. Sądzę, że dla osoby początkującej będzie to zbyt dużo informacji jak na pierwszy kurs. Natomiast cała reszta osób średnio zaawansowanych i zaawansowanych osób z pewnością dowie się wiele.
DLACZEGO WYBRAŁAM TEN KURS?
-renoma akademii
-profesjonalnie prowadzone portale społecznościowe i strona internetowa
-przepiękne prace prowadzącej i kursantów akademii
-interesujący program kursu
-przystępna cena
ZALETY:
-konkretna wiedza,
-przydatne wskazówki,
-profesjonalizm prowadzącej,
-wygodne, oświetlone stanowiska pracy,
-optymalny czas pracy dla kursantek,
-kameralna grupa,
-przystępna cena,
-certyfikat ukończenia kursu,
-możliwość fotografii swojego makijażu z profesjonalnym oświetleniem,
-możliwość fotografii swojego makijażu z profesjonalnym oświetleniem,
-bogate wyposażenie kosmetyków do pracy dla kursantek,
MINUSY:
-brak kępek rzęs do dyspozycji dla kursantek,
-praca na własnych pędzlach.
Ten ostatni punkt jest sporny. Każdy makijażysta ma swoje ulubione narzędzia, dlatego często jest to po prostu ułatwienie. Natomiast ja wtedy jeszcze nie miałam zbyt wielu pędzli i nie miałam pojęcia jakie się mogą przydać. Dałam radę, ale zaraz po kursie zaopatrzyłam się w nowe akcesoria. Teraz nie byłby to dla mnie problem. Na większości kursów dla wizażystów należy mieć swoje pędzle, jedynie te przeznaczone dla początkujących oferują pełne wyposażenie również w tej kwestii.
JAKA JEST MOJA OPINIA?
Lecę od razu z pochwałami, bo inaczej się nie da. Uważam, że był to jeden z najlepszych kursów, w których uczestniczyłam. Konkrety, jasno wytłumaczony każdy krok, cudowny rezultat makijażu pokazowego, mnóstwo przydatnych trików. Do tej pory stosuję wiedzę zdobytą na Secrets of makeup, także nazwa w 100% trafna. Najbardziej przydatne triki są związane z blendowaniem, klejeniem kępek, oraz pracy z czarnym cieniem. Nie chcę słodzić, ale nie mam wyjścia. Karolina jest bardzo utalentowana, ma ogromne doświadczenie, a także dar przekazywania wiedzy w profesjonalny i łatwy sposób. Co jeszcze mi się podobało - kosmetyki z różnych półek cenowych. PRO Make Up Academy udowadnia, że to umiejętności są w cenie, a nie wysokopółkowe kosmetyki. Zresztą, efekty pracy Karoliny mówią same za siebie. Są to makijaże, w których każda kobieta wygląda korzystnie. Czy warto się wybrać na ten kurs? Warto razy sto.
Mam nadzieję, że moja opinia będzie dla Was przydatna. Był to drugi kurs makijażowy w moim życiu i po takim czasie nadal jestem pod wielkim wrażeniem. Czytając moje notatki z tego kursu, przypomniałam sobie jak wiele wiedzy zdobyłam. Z pewnością jeszcze zawitam do PRO Make Up Academy, a Wam z całego serca polecam kurs u Karoliny Matraszek.
Trzymajcie jeszcze mój makijaż, który wykonałam na kursie Secrets of make up.
Buziaki,
Mika.
PS.
Trochę mojej prywaty
Muszę Wam opowiedzieć zabawną (wtedy dramatyczną) historię związaną z tym dniem. Obudziłam się przed 5:00 z tak spuchniętą twarzą, że nie przypominałam siebie. Uwierzcie mi, wyglądałam jak pobita, ledwo widziałam na oczy. Okazało się, że dostałam uczulenia na antybiotyk, który wtedy przyjmowałam. Za chwilę dostałam telefon, że bliska mi osoba przeszła w nocy poważną operację. W takim stanie psychicznym i fizycznym pojechałam na pociąg, który spóźnił się ponad godzinę. Na koniec tego szalonego dnia zapomniałam zabrać swoich pędzli, a na PKP zamówiłam niechcący herbatę z imbirem, którego nienawidzę. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, ale już na zawsze zapamiętam ten dzień, hahah. ^^




Komentarze
Prześlij komentarz