SERIA: KURSY MAKIJAŻU
Hej! W moich planach blogowych
jest podzielenie się z Wami osobistymi wrażeniami na temat różnych kursów, w
których uczestniczyłam. Jednak zanim zacznę opisywać konkretne szkolenia,
chciałabym przedstawić powody, dla których warto uczestniczyć w tego typu
wydarzeniach.
Dlaczego uczestniczę w kursach makijażu?
1. Czuję się pewniej.
Kiedy uczyłam się z YouTube’a i byłam na bieżąco z
beauty Instagramem potrzebowałam ugruntować swoją wiedzę. Potrafiłam siebie
pomalować, ale robiłam wszystko intuicyjnie. Nie jest to złe i tak, wiem, że
wiele osób doszło do perfekcji zupełnie samodzielnie. Ten argument nie będzie
zatem najmocniejszy. Ja jednak czułam presję, żeby potwierdzić moje
umiejętności i wiedzę przez doświadczoną wizażystkę. Zwłaszcza, że chcę malować
klientki.
2. Czerpię z doświadczenia innych.
Są produkty, których sama bym nie użyła nigdy. Stąd
też nie wiedziałabym, że dla innej osoby mogą być idealne. Jednak lista
polecanych kosmetyków nie bierze się bez powodu u profesjonalistów, którzy
malują już wiele lat i widzą co działa, a co nie. A ja nie muszę wydawać bez
sensu pieniędzy. Oczywiście jest to często kwestia preferencji, dlatego trzeba
te informacje przetrawić po swojemu. To tylko jeden aspekt z wielu, który
możemy podpatrzeć. Znaczenie ma także chociażby to, jak profesjonalista trzyma
pędzel.
3. Podpytuję bezpośrednio u źródła.
Często widzę zdjęcia makijaży i zastanawiam się jak osiągnąć
dany efekt. Nurtujące mnie pytania na kursie uzyskują odpowiedzi przydatne dla
mnie w danym momencie. Często również są one pokazywane na konkretnym
przykładzie, co bardzo ułatwia naukę.
4. Zostałam wielokrotnie oświecona.
Przeważnie jest tak, że siedzę na kursie, słucham
uważnie, notuję i BUM, nagle pada TO zdanie. Zdanie, o którym myślisz:
„genialne, dlaczego ja na to nie wpadłam?!”. Potem kojarzę danego prowadzącego
z konkretną wskazówką, która bardzo mi pomogła. Ciekawe ile lat by mi zajęła
samodzielna rozkmina pewnych kwestii. Z każdego szkolenia wyciągam chociaż
jeden taki kwiatek, na niektórych są nawet bukiety z tych złotych myśli. ;)
5. Poznaję różne techniki.
Po pierwszym kursie czułam, że mniej więcej ogarniam. Myślałam
wtedy, że raczej już nikt mnie jakoś BARDZO nie zaskoczy. Oj, jak ja się
myliłam! Ale jak to nie trzeba używać dużego, puchatego pędzla do załamania
powieki? To tak można?! A no, co człowiek to technika. Różne sposoby
wykonywania makijażu dodają nam precyzji w rękach i możliwość uzyskania różnych
efektów (świadomie, hehe).
6. Odnajduję swój styl.
Gdybym była tylko na jednym kursie w życiu to jestem
pewna, że zawsze malowałabym już w taki sam sposób. Tylko ten wydawałby mi się
najwłaściwszy. Teraz mogę sobie wybrać to, co mi się podoba lub uważam za
słuszne i połączyć w swoją unikatową całość. Nie chodzi tylko o technikę
makijażu, ale również inne aspekty w tej dziedzinie, takie jak podejście do
klienta czy wycena swojej usługi.
7. Ćwiczę precyzję.
Kiedy przechodzimy do części praktycznej to jest to
czas dla mnie, żeby pod okiem prowadzącego stworzyć makijaż. Zazwyczaj nie ma
czasu na poprawianie, ale jest później co ćwiczyć w domu. Co więcej, wiemy
dokładnie co ćwiczyć. To jest ułatwienie. Nikt mi tego nie powie na
Instagramie.
8. Staram się być profesjonalistką.
Dążę w tym momencie do wykonywania profesjonalnych
usług makijażu. Pochwalić się certyfikatami – to jest coś. Ale mi akurat nie o
to chodzi. Chcę być profesjonalna. Jeśli mam do wykonania dane zadanie to muszę
posiadać wiedzę jak je wykonać. Im więcej wiem, tym mogę dostosować usługę pod
indywidualnego klienta.
9. Testuję różne kosmetyki.
Często w ramach kursu jest możliwość skorzystania z
produktów do makijażu. To idealna okazja do wypróbowania ich. Ja w ten sposób
odnalazłam wiele świetnych kosmetyków, które są drogie i trochę żal mi było
wydawać pieniądze na marne bez pewności, że mi się sprawdzą. Mimo, że wielu
wizażystów dzieli się w social media listą polecanych kosmetyków to niektóre
trzeba po prostu samemu pomacać i poużywać.
10. Mam nowych znajomych.
Z wieloma utrzymuję stały kontakt. Nikt nie zrozumie
lepiej mojego paplania o kosmetykach niż ludzie z tej samej branży. (Tutaj
załączę odpowiedź jednej z Was na moim z Insta: „Powiesz tylko Velvet Teddy,
NC15, Sultry i wszystkie wiedzą o co kaman”). Jak mam jakieś wątpliwości to
zawsze mam się do kogo zwrócić i przegadać temat.
11. Robię lepsze zdjęcia makijaży.
Nawet najpiękniejszy make-up nie obroni się przy
słabym zdjęciu. Trzeba wiedzieć jak ustawić modelkę, jak ją oświetlić... Portfolio
to nasza wizytówka. Podczas kursów miałam możliwość skorzystać z kilku różnych
opcji. To pomogło mi w zrozumieniu fotografii.
Znalazłam tylko jeden minus, a Wy
mi podpowiedziałyście na Instagramie kolejny.
1. Koszt.
Raczej poniżej
400 zł nie znajdziecie żadnego dobrego kursu (chociaż może są wyjątki).
Niestety, to droga sprawa, ale mnie to nie dziwi. Może trochę tylko smuci. ;)
2. Niebezpieczeństwo braku własnego stylu.
Tutaj troszkę
się nie zgodzę, a troszkę tak. Po roku nauki tylko od jednej osoby z pewnością
będziecie bliżej jej stylu niż swojego. Po jednym kursie podobnie. Tutaj padł
od Was argument, że najwięksi makijażyści to samouki. Jasne, ale czemu teraz nie korzystać z ich
wiedzy, którą zbierali przez kilka, kilkanaście, a czasami nawet kilkadziesiąt
lat?
To byłoby na tyle z mojej strony.
Jestem bardzo ciekawa co Wy myślicie na ten temat. Jesteście zwolennikami
kursów czy raczej uważacie, że nie są Wam potrzebne? Piszcie, to bardzo ciekawy
temat! Mam wrażenie, że oferty szkoleń z makijażu bombardują nas ostatnio z
każdej strony. Wkrótce wpisy o konkretnych kursach, na których byłam!
Jeszcze na dokładkę zdjęcia sprzed dwóch lat i najnowsze na moim Instagramie. We wrześniu 2017 roku byłam pierwszy raz na kursie makijażu.
Trzymajcie się,
Mika.




Komentarze
Prześlij komentarz