Przejdź do głównej zawartości

Szkolenie Monika Róża Make Up - moja opinia


SERIA: KURSY MAKIJAŻU

Hej!
Wracam do Was z obiecanymi recenzjami kursów makijażowych. Zacznę oczywiście chronologicznie. Na wstępie muszę wspomnieć o tym, że nie będzie to najświeższa opinia, bo minęły już dwa lata. Z pewnością prowadząca kurs również bardzo się rozwinęła, dlatego potraktujcie ten wpis jako pomocniczy, a nie jako wyrocznię. 


 wrzesień 2017 r. (źródło zdjęcia)
Zatem dzisiaj opowiem Wam o moich odczuciach po szkoleniu z makijażu profesjonalnego I i II stopnia u Moniki Róży Make Up w Koninie. Był on skierowany dla osób bez jakiegokolwiek doświadczenia, ale również dla stawiających pierwsze kroki w makijażu. Odbyłam kurs we wrześniu 2017 roku, więc wtedy na pewno zaliczałam się do tych raczkujących. Zresztą, sami możecie zobaczyć na zdjęciach.
DLACZEGO WYBRAŁAM TEN KURS?
- dobra lokalizacja (Konin jest oddalony o 50 km od mojego rodzinnego miasta)
- piękne, fotograficzne makijaże prowadzącej kurs
- atrakcyjny i szeroki program kursu
- przystępna cena
-odpowiedni dla mnie poziom zaawansowania
Wszelkie konkretne informacje uzyskacie bezpośrednio na fanpage’u Moniki. Po dwóch latach mogło się wiele zmienić, dlatego nie chcę Was wprowadzać w błąd. Chętnie natomiast opowiem Wam o moich osobistych wrażeniach.
CZAS
Był to kurs czterodniowy, z tego co pamiętam trwał on 7 godzin dziennie.  Na początku wydawało mi się, że to bardzo dużo czasu i co my tam będziemy tyle robić. Okazało się, że pokazy na modelkach i omawianie makijażu w trakcie zajmuje sporo czasu, bo około 2-3 godzin. Następnie był czas dla nas i malowałyśmy się nawzajem, także każda z nas miała maksymalnie 2,5 godziny na makijaż. To wciąż wydaje się bardzo dużo, jednak dla początkujących odpowiednio długo. Czasami się zdarzało, że ktoś się nie wyrobił. Prowadząca kurs niestety też jest jedna, a stanowisk było więcej, dlatego jak się chciało o coś zapytać to trzeba chwilkę poczekać. To jest zupełnie normalne, zwłaszcza na początku pojawia się mnóstwo dylematów i pytań. Ostatni dzień był przeznaczony dla kursantek. Mieliśmy dwie modelki, które mogłyśmy pomalować stosując poznane techniki makijażu. Czasu było naprawdę bardzo dużo i czułam się komfortowo. Można było się pobawić kosmetykami. Raj!
WYPOSAŻENIE
Tutaj bardzo duży szacunek dla Moniki. Wyposażenie podczas kursu jest więcej niż dostateczne. Miałyśmy udostępnione stanowiska, pędzle, kosmetyki, a nawet i kępki. Oświetlenie również było bardzo dobre, ale największe wrażenie dla mnie na tamten czas robiły wysokopółkowe, najnowsze kosmetyki. Byłam wtedy serio początkująca, dlatego marzyłam o takich produktach jak Huda Beauty, Anastasia Beverly Hills, Urban Decay. Zwłaszcza, że wiele z nich nie było wtedy dostępne w Polsce.  Z tego co widzę, Monika nadal kładzie duży nacisk na jakość i wciąż daje możliwość przetestowania kosmetyków swoim kursantkom, nawet na wyjazdowych kursach!
ZALETY (w skrócie):
-pełny kuferek do dyspozycji na kursie
-wygodne stanowiska z dobrym oświetleniem
-lista sprawdzonych kosmetyków
-optymalna ilość czasu na praktykę
-podobny poziom zaawansowania (dla początkujących)
-różne makijaże
-modelki do dyspozycji
-kameralna grupa





Po lewej z kursantką i do dziś moją dobrą koleżanką Nikolą!
 Po prawej makijaż, który zrobiłam sobie na ostatni dzień kursu.
CZEGO SIĘ NAUCZYŁAM?
Monika pokazała nam sporo makijaży, nawet pojawiła się korekta Pana Młodego! Odtwarzałam te makijaże krok po kroku podczas kursu. Bardzo pomocne na początek dla mnie było specyficzne malowanie brwi – ułatwiło mi to wyznaczenie sobie kształtu. Umiem też ogarnąć makijaż permanentny brwi! Przełomowym dla mnie momentem była nauka klejenie kępek rzęs. Nigdy wcześniej nie robiłam tego i bardzo się bałam. Okazało się to przyjemnym zajęciem i od tego czasu głównie stawiam na kępki u innych.
CZEGO MI BRAKOWAŁO?
Na pewno dopasowania kolorystycznego do karnacji – z jednej strony jest to dość trudne dla początkujących, ale ja miałam pewien niedosyt. Dopiero sama później nauczyłam się odróżniać typy skóry i ich odcienie. Z dzisiejszej perspektywy dodałabym jeszcze kilka rzeczy, ale chyba nie ma sensu. Przez dwa lata mogło się sporo zmienić.  
JAK OCENIAM KURS?
Świeżo po kursie byłam zachwycona. Piszę to Wam szczerze z serduszka, wiele się zmieniło we mnie po tych czterech dniach. W tamtym okresie był on dla mnie przydatny i nabrałam pewności siebie. Z dłuższej perspektywy, maluję teraz zupełnie inaczej niż byłam nauczona na kursie. Totalnie zmieniłam swoją technikę. Chyba dlatego, że z niektórymi rzeczami jest mi po prostu wygodniej i zmieniła się moja estetyka. Teraz jestem bardziej zlepkiem mojego doświadczenia, mojej estetyki i ciężkiej pracy ze smaczkami wyciągniętymi z wielu kursów. Podsumowując, cieszę się, że odbyłam ten kurs na początku swojej drogi makijażowej. Jeszcze bardziej się cieszę, że popchnęło mnie to dalszego rozwoju. Wciąż trzymam się zdania, że warto brać udział w różnych szkoleniach i próbować nowych rzeczy. Czy poleciłabym Wam ten kurs? Jeśli macie blisko do Konina i chcecie uporządkować swoją wiedzę, poćwiczyć różne techniki makijażu, zacząć malować klientki to jak najbardziej wybierzcie się do Moniki.  Chciałabym jeszcze raz przypomnieć, że oceniam ten kurs z perspektywy dwóch lat, dlatego po dokładne i aktualne informacje dotyczące szkoleń udajcie się do źródła, czyli do Moniki.
Mam nadzieję, że ten tekst będzie dla Was przydatny! Obczajcie moje makijaże na modelkach w ostatnim dniu tego kursu.
Buziaki,
Mika. 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szkolenie u Karoliny Zientek - moja opinia.

SERIA: KURSY MAKIJAŻU Cześć! Zapraszam Was dzisiaj na post dotyczący szkolenia grupowego „Kontrasty w makijażu” u Karoliny Zientek. Podzielę się z Wami moją opinią oraz szczegółami z tego dnia. Szkolenie to odbyło się 24 września 2018 roku w Studio Makijażu Perfekcja Joanny Ferdynus - Gołuszko w Łodzi. DLACZEGO WYBRAŁAM TEN KURS? Karolinę Zientek oglądam na YouTube już bardzo długo i to jej filmy na temat zawodu makijażysty sprawiły, że zainteresowałam się tym kursem. Karolina posiada wieloletnie doświadczenie w pracy z klientem indywidualnym. Chciałam także wykorzystać fakt, że przeprowadzałam się wtedy do Łodzi i postanowiłam być częstym gościem w świeżo otwartym Studio Makijażu Perfekcja Maxineczki. Musiałam skonfrontować nazwę studia z rzeczywistością, ale to jest temat na osobny post (podlinkuję go niedługo). Pamiątkowe zdjęcie z Karoliną Zientek.  CENA, PROGRAM, CZAS [Jak zwykle zachęcam do zapoznania się z aktualnymi informacjami bezpośrednio u ź...

Czy w Perfekcji jest perfekcyjnie? Studio Maxineczki - moja opinia

Cześć! Dzisiejszy post będzie poświęcony Studio Makijażu Perfekcja Joanny Ferdynus-Gołuszko w Łodzi. Po prostu - powiem Wam jak jest u Maxineczki. Postanowiłam zawrzeć te informacje jako osobny wpis, ponieważ byłam tam już trzy razy i mam mnóstwo przemyśleń. WYSTRÓJ Wchodzicie do kuchni i widzicie opakowania Too Faced? Witajcie w SMP, nie ma innej opcji. To tutaj zapoznajecie się z innymi kursantkami popijając kawkę i zagryzając ciastkiem. Kuchnia wygląda jak wyjęta prosto z katalogu, ale przytulnie zagospodarowana, bo nawet kubki z kotami są. Jak złapie Was potrzeba fizjologiczna to tak naprawdę nie wchodzicie do kibelka tylko do studio fotograficznego. To oświetlenie! Koniecznie trzeba zaliczyć tam selfiaczka. Niedaleko kremu do rąk leży paczka PR z różami od ABH. Just like that. W drodze na docelową salę mijamy gablotę z pędzlami Maxineczki. Można popatrzeć, ale niestety nie można dotykać - gatunek chroniony. Ja swoich MBrushy też nie daję byle komu do ręki. Nie music...